Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Emilia. Czy panu godzi się w ten sposób do mnie mówić, mając piękną żonę?
Gracyan. Godzi się wszystkim, którzy poznali panią.
Emilia. W każdym razie ją pan kochasz?
Gracyan. W tej chwili nie pamiętam nawet, że — muszę.
Emilia. Zuchwały pan jesteś jak pieniądz.
Gracyan. A chciałbym być, jak on, szczęśliwy. Pani się śmieje?
Emilia. Śmieję się z tego, że pan, mając pieniądze, nie czujesz się jednak szczęśliwym.
Gracyan. Bo nie mam wszystkich.
Emilia. Jakie istnieją? Więc i moich?
Gracyan. Tak pani. Jeśli doznaję kiedykolwiek pragnienia władzy lub miłości, to pragnę tylko być bogatszym od każdego, kto mi rękę podaje lub cofa. Pieniądz jest szczęśliwym, niezwyciężonym, jedynie sobie uległym. Dlatego też póki jeden grosz pozostaje w cudzych rękach, człowiek znający wartość pieniędzy, nie może być zupełnie zadowolonym. Gdybym zdołał w jednym gmachu zgromadzić całego świata mienie, posiadłbym całego świata wolę. Wtedy stanąłbym przed drzwiami mojego skarbca i spokojnie czekał przyjścia z prośbą tych, których wszystkie potrzeby mógłbym zaspokoić i całą wdzięczność zakupić. I pani byś wtedy do mnie przyszła...
Emilia. Po to chyba, ażeby panu powiedzieć, że