Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  124  —

było tylko ziewać, teraz można się i przeciągnąć. Korespondencya maskaradowa również mało ożywiona. Zaledwie kilka wezwań: „Będę na następnej“ lub: „napróżno cię szukałem“, — a ani razu nie czytaliśmy energicznej prośby: „przyjdź koniecznie!“
Terpsychora widocznie także okulała, bo zabaw i tańców niema. Rozmyślamy o sprawach poważnych, bo jeśli nie możemy nic na biedy poradzić, to rozmyślać wolno nam ad libitum. Czy przyszłość zrealizuje owe pobożne tęsknoty, nie wiem. Są rzeczy, które się udają, jak np. samowary uliczne. Zwyciężony barszcz nie śmie ani pisnąć. Herbata za to już się sprzedaje. Czy zapobiegnie ona pijaństwu? Jest jeden środek na pijaństwo, na próżniactwo, na judenhece, na zwiększającą się niemoralność — słowem, na wszystkie biedy społeczne, środkiem tym oświata. Gdyby ów dzielny zastęp, który burzył szynki, wiedział, że, wybijając szyby, krzywdzi właścicieli domów, a rozbijając beczki i wódkę — dystylatorów, — nie mielibyśmy judenhecy. Gdyby całe setki terminatorów rzemieślniczych nie rosły w błogim stanie niewiadomości złego i dobrego, pan Unger miałby całe szyby w swoich kioskach, a więzienia więcej lokalów wolnych. Jak Francuzi wypisują, gdzie mogą: égalité, fraternité etc., tak mądrzejsi od nich Amerykanie, knowledge is power