Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  91  —

mu przyszło zjeść którego z nas, niż strawić, ale robię tylko skromną uwagę, że odszukać zaginionego w ten sposób byłoby trudniej jeszcze, niż odszukać Livingstona.
Zresztą nie mamy czasu jechać do Afryki, bo musimy pisać sprawozdania o Sarze Bernhardt! Przyjechała nakoniec! Jeszcze w Wiedniu miała podobno powiedzieć, że winna to jest społeczeństwu, którego synowie przelewali niegdyś krew za Francyę... Oto, co się nazywa płacić dług z czubem. Przygnieceni jesteśmy, o pani! taką nagrodą — i pozwól, abyśmy ci złożyli dzięki w imieniu... Portugalii. Autorem tego portugalskiego podziękowania jest Henryk Rzewuski, ale teraz da się ono przystosować. Pani Sarah widocznie nie źle trzyma o sobie. Ale potem o tem. Obecnie z jednego końca miasta na drugi przebiega słowo „przyjechała!“ Tak jest. Posłuchajmy, jak było. Prolog: owinięta w białą chustkę przemknęła się jak widmo z wagonu przez peron i salę. Podobno ziemi nie tykała — błysnęła, znikła — i zapewne zjadła kolacyjkę. Akt 1-szy: wystąpienie. Noc! pochodnie strażaków rzucają jaskrawe światło na błoto ul. Wierzbowej. Szczęściem Sarah jest już w teatrze, inaczej mogłaby wykrzyknąć: „ach ten Apfelbaum!“ I pan antreprener od wywożenia błota więcejby się zasmucił, niż smuci się z kar, jakie na niego nakłada magistrat. Ale mniej-