Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mówili kiedyś. Te wyrazy, które nam się dziś wydają archaizmami, nie były nimi dawniej, cieszyły się tak samo zupełnem prawem obywatelstwa, jak i wszystkie inne, które do dziś się przechowały. Zresztą w zacytowanych słowach Sępa, prócz jednego wżdy, którego często i Kochanowski używa, nie mogliśmy znaleźć wyrazów, dziś uważanych za archaizmy.
Pieśń III «Lament kościoła powszechnego«, dobrze oddaje miłość i zaufanie śpiewaka ku Panu. Drga ona całą serdeczną modlitwą. Poeta, choć prostym językiem, ale przez łzy wyciąga ręce ku Bogu, jako jedynej swojej obronie.
Jakże rzewną skargą brzmią np. następne słowa:

»Wszakże choć we dnie, choć strach obciążliwy
Mnie w nocy ciśnie, ojcze dobrotliwy!
Tyś jest nadzieją moją, mój obrońca,
I będziesz w każdej potrzebie do końca«.


Z następnych, dwie ostatnie pieśni daleko niżej stoją od innych. Wiersz staje się ciężkim, rymy pospolite do najwyższego stopnia; wspaniała a poważna forma trzynastozgłoskowego wiersza, przechodzi tu w rozwlekłość. Pomimo wszelkich usiłowań, w obydwóch (V i VI) nie znaleźliśmy ani jednego wyrażenia, któreby można nazwać pięknem.
Po przekładach psalmów, następują pieśni numerami tylko znaczone, po większej części