Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moi po piórze, doprawdy, nie mogliśmy zaciągnąć się do straży prowincyonalnej, nie mogliśmy zrobić nic więcej, tylko pisać i pisać, ale wy?... Oto spalił się Międzyrzec, spaliła się Libertowa Wola, spaliły się Szopy Niemieckie, spaliły się roku zeszłego Siedlce, spalił się Opatów, i Bóg wie, co się nie spaliło, a jeżeli tak dłużej potrwa, spali się napewno jeszcze niejedno miasteczko, niejedna wioska, niejeden dziesiątek tysięcy rubli pójdzie z dymem, z czego nie może być nawet i tej pociechy, że zmądrzejecie po szkodzie.
Ale może was nudzą morały? Kwestya to, powiecie, która niejednokrotnie była już podnoszoną i aż do znudzenia powtarzaną. Możebyście życzyli sobie, abyśmy przestali o tem mówić? Nie obiecujemy poprawy. Nudzić was będziem choćby co tydzień, powtarzać choćby codzień. Nudźcie się, zżymajcie, oburzajcie, krzyczcie, pisujcie do redakcyi listy pełne wyrzutów, ale się poprawcie. Zbudźcie się! Kropla wody, spadająca ustawicznie, nawet w kamieniu otwór czasem przewierca. Przebóg! czyżby nasze słowa miały padać na twardszy od kamienia materyał?...
To byłoby już źle, w całem znaczeniu tego wyrazu.
Nie tracimy jednak nadziei, «bo bez nadziei jakżeby żyć», że z czasem będzie lepiej, że przyjdzie chwila, gdy każde miasto będzie miało swoją straż ogniową, złożoną z dzielnej i ener-