Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Następna książka nosi właśnie tytuł: »Przyjaciele Hioba, komedya w dwóch aktach« — podpisano: Asnyk. Do pewnego stopnia kluczem do zrozumienia książki jest osobistość jej twórcy. Co do Asnyka — jest on istotnie taki, jak jego utwory; niechże mi więc będzie wolno parę słów mu poświęcić. Włócząc się po świecie, zetknąłem się z nim zaprzeszłego lata. Siedzieliśmy obaj na brzegu morskim w zapadłym kącie normandzkim, zwanym Grand-Camp. Jest to niby miejsce kąpielowe, ale ciche, mało znane, mało odwiedzane, poprostu wioska rybacka na piaszczystem wybrzeżu, otulona w drzewa i mgły: miejsce nudne! Przyjeżdżają tu mieszczanie z Bayeux dla kąpieli i jacyś rzekomi artyści z Caen dla zdejmowania widoków morskich, które zresztą zdejmują sposobem fotograficznym, mianowicie siadając nieostrożnie w białem ubraniu na miejscach wilgotnych. Niema tam nic innego do roboty, tylko chodzić po brzegu; chodziliśmy więc z Asnykiem nieraz do późnej nocy. Miało to swój urok. W miesiącach letnich noc zaczyna się zwykle pogodna i widna, ale już koło dziesiątej mgły zaczynają powstawać z wody. Po osadach zapalają latarnie dla opóźnionych rybaków. O jedenastej widzi się, jak zarysy masztów i czarne sylwetki statków topnieją i topnieją coraz bardziej, światła w latarniach bledną, tuman z morza wznosi się coraz wyżej i stopniowo zakrywa księżyc i gwiazdy; wszystko zlewa się,