Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Juści wezmę, bo mi i kozeli — odparł Marguła.
Potém, przypatrzywszy się obydwom kobietom dodał:
— Aleśta się porznęły jak...
— Ażeby cię zara sparło! — odrzekła Kulikowa. Kiedy ci mówię ostrożnie z dzieckiem, to ostrożnie. Ona je sierota. Ty wiesz głąbie kto nad nią je?
Wojtek nie uznał za stosowne odpowiadać na pytanie i postanowił widocznie podnieść inny przedmiot, podniósł bowiem przedewszystkiem półkwaterek i zaczął:
— Wciorności wam...
Ale nie skończył, bo wypił wódkę, skrzywił się, splunął i stawiając z niezadowoleniem miarkę rzekł:
— Dyć to sama woda. Dajta-no drugiéj z téj innéj flaszki.
Szynkarz nalał mu z innéj. Wojtek skrzywił się jeszcze mocniéj.
— E! araku ta nie mata?
Margule groziło widocznie takież same niebezpieczeństwo jak i babom, ale że w tym samym właśnie czasie, we dworze w Łupiskórach, właściciel przygotowywał do jednego z pism obszerny i wyczerpujący artykuł: „O prawie propinacyi dla dworów, jako o podstawie ustroju społecznego,” a zatém Wojtek przyczyniał się tylko niechcący do wzmocnienia fundamentów społecznych, a to témbardziéj, iż propinacya, chociaż w miasteczku, była istotnie dworską.
Przyczyniwszy się tak pięć razy z rzędu, zapomniał wprawdzie latarki w któréj świeczka zgasła, ale wziął nawpół śpiącą dziewczynę za rękę i rzekł: