Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Józwowicz.

Pan Pretwic jest zuchwałym człowiekiem. Wyznaję nawet panu, że miałeś słuszność, nazywając sprawę delikatną. Pana Pretwica ludzie boją się, gdy więc pan ustąpisz, świat będzie mógł pomyśleć....

Jan.

Że i ja się boję? A to nie ustąpię! O, mój panie, jak widzę, to pan nie zna wcale Miliszewskich. My tylko z kobiétami nie umiemy sobie dawać rady, ale żaden Miliszewski nie był tchórzem. Wiem, że ludzie śmieją się ze mnie, ale kto mię nazwie tchórzem, tego oduczę się śmiać. Ja tu zaraz pokażę, czym tchórz. Cóżto pan Pretwic? Gdzie on teraz jest?

Józwowicz.

W téj chwili w ogrodzie. (pokazując przez okno) Widzi go pan tam nad jeziorem.

Jan.

Do widzenia!


SCENA VI.
Józwowicz sam — potém Antoni.
Józwowicz.

Wielcy ojcowie bezdzietni! Cha! cha!.....
   .....................

Antoni.

(wbiegając) Jesteś tu? Masz kwity. Czego się śmiejesz?