szczęścia; dała mi umysł — więc służę wybranéj idei. Co to jedno drugiemu przeszkadza? Czemu księżniczkę przeciwstawiasz sprawie — ty człowiek trzeźwy i rozumny? — czemu frazesem chcesz zastąpić życie? Mam prawo do szczęścia i zdobędę je i będę umiał pogodzić życie z ideą, jak żagiel z okrętem. Tém pewniéj popłynę. Zrozumiéj mnie. W tém siła nasza, że umiemy godzić, i wyższość nad nimi — bo oni właśnie nie umieją żyć. Ile będę wart bez téj kobiéty — nie wiem. Nazwałeś mnie Hamletem. Możebym nim został, ale wy nie potrzebujecie Hamletów.
W głowie przewracasz mi jak w młynie i zdaje mi się znowu, że masz słuszność. Jednakowoż dwie walki będziesz prowadził zamiast jednéj i siły rozproszysz.
Nie! — sił mam dosyć.
Powiédz krótko: ona jest narzeczoną?
Tak.
I kocha narzeczonego?
Albo się łudzi.
W każdym razie nie kocha ciebie.