(posuwając się na przód sceny) Nakoniec!.. po trzech miesiącach niebytności... Jak tu zawsze cicho i spokojnie... Za chwilę powitam ich jako przyszły poseł... Sześć lat rzucałem w tę dzielącą nas przepaść pracę żelazną, nocy bezsenne, naukę, sławę, a teraz... zobaczymy (podchodzi ku drzwiom ogrodu) Otóż idą już — nie zmieniła się nic.
A! nasz doktor! nasz kochany doktorek! Jak się pan ma, panie Stanisławie? Stęskniliśmy się już do pana.
(kłaniając się chłodno) Szczególniéj książę....
(całując rękę Stelli) Dobry wieczór, księżniczko! I mnie pilno było już wrócić. Przybywam na dłuższy czas odpocząć trochę. A! i książę! Jakże tam ze zdrowiem?
(ściskając go) Kochany chłopcze! Słabym, słabym! Doskonaleś zrobił, żeś przyjechał. Obaczysz sam zaraz, co się ze mną dzieje.