Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Czeska.

Wychowałam tę dziecinkę od najmniejszego robaczka i dziesięć lat byłam przy niéj, więc wiem jaki skarb pan bierze. Pan miałeś jéj powiedzieć, że twoje ręce zaszorstkie. Odpowiedziałam jéj zaraz: nie zaszorstkie, bo poczciwe. Stelka to jednak kwiatek bardzo delikatny; trzeba ją bardzo kochać i osłaniać. Ale pan to potrafi — nieprawda?

Jerzy.

Cóż pani odpowiem? Ile jest w mocy ludzkiéj dać szczęścia téj świętéj dla mnie istocie, tyle go jéj chciałbym zapewnić.

Czeska.

Z całéj duszy mówię: Boże błogosław!

Jerzy.

Panna Stella uważa panią za matkę, więc i ja będę tak szczerze mówił jak z matką. Życie moje było bardzo trudne. Była chwila, w któréj życie to zawisło na nitce. Uratował mnie wtedy Karol, którego czczę i kocham jak brata, ale późniéj....

Czeska.

Mówiła mi Stella. Mieszkałeś pan daleko....

Jerzy.

Byłem wśród pustych stepów, pani, więc nawpół dzikim, wśród obcych, więc bardzo samotnym i za krajem utęsknionym i ze szlachetnego rodu ostatnim. A przytém,