Strona:Piotr Nansen - Próba ogniowa.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bną, niebieską firanką, oo chwila otwierały się, a eleganckie damy, obarczone licznemi paczkami, wychodziły lub wchodziły do sklepu. Za każdym razem przez drzwi wypływał na zewnątrz strumień miłego zapachu, od którego chłopak nie był w stanie nosa oderwać.
Skradał się do tego raju bliżej... bliżej, aż wreszcie, gdy drzwi przez zapomnienie na chwilę zostały otwarte, wsunął się do środka i stanął pokornie między dwoma koszami, pełnemi świeżych bułeczek wiedeńskich.
Przed ladą sklepową stało mnóstwo pań, nikt więc na niego nie zwracał uwagi. Nie było też nic szczególnego do oglądania w tym chłopcu, obdartym, trzęsącym się z pożądliwości i rzucającym niespokojnie podejrzliwy wzrok to w prawo, to w lewo.
W tejże chwili weszła do sklepu jakaś wysoka, piękna dama, z prześliczną, złotowłosą dziewczynką, istnym aniołkiem.
Duże, niebieskie oczy, nadawały twarzyczce wyraz niewysłowionej łagodności. Gdy mała ta istotka spostrzegła brudnego, źle ubranego chłopczynę, oczęta jej zapełniły się łzami i ze współczuciem odezwała się:
— Ach, jak biednie ten chłopiec wygląda!... Mamo, czy mogę mu ofiarować moją „piątkę?...”
Dama zmierzyła chłopca od stóp do głowy, na twarzy jej ukazał się gest zdziwienia, co było zupełnie zrozumiałem ze względu na jego liche ubranie, poczem odezwała się do córeczki:
— Moje kochane dziecko, jeżeli to ci tylko przyjemność sprawi, oddaj mu zaoszczędzone pieniądze.
Dziewczynka zaczęła przetrząsać mufkę i odnalazłszy piątkę, oddawała ją biedakowi, trzymając się jednocześnie silnie fałdów sukni mateczki.