Strona:Piotr Kropotkin-Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podejmowane niewątpliwie przez dziesiątki tysiący lat istnienia ludzkiego. Sama trwałość organizacji klanowej wykazuje, jak błędne jest mniemanie, jakoby ludzkość pierwotna była bezładnem nagromadzeniem jednostek, posłusznych jedynie namiętnościom własnym i posiłkujących się jedynie własną przebiegłością i siłą przeciwko wszystkim swoim bliźnim. Indywidualizm nieokiełznany jest zjawskiem spółczesnem, lecz bynajmniej nie znamieniem człowieka pierwotnego.
Przechodząc teraz do dzikich spółczesnych, zaczniemy od Buszmenów, stojących na tak niskim stopniu rozwoju, że nie mają żadnych mieszkań i nocują bądź w jamach wykopanych w ziemi, bądź w szałasach z kilku gałęzi. Jest rzeczą wiadomą, że gdy Europejczycy zaczęli się osiedlać na ich ziemiach, Buszmeni kradli bydło; wywołało to chęć wytępienia Buszmenów. Szczegóły tego tępienia zbyt są okropne, abyśmy mogli je tu opowiedzieć. W r. 1774 zabito 500 Buszmenów, w r. 1808 i 1809 — 3000; i t. d. Byli oni truci jak szczury; mordowani przez myśliwców ukrytych za ciałem zabitego zwierzęcia; zabijano ich wszędzie, gdzie tylko spotkano. Dzięki temu nasza znajomość życia Buszmenów pochodzi głównie od tych samych ludzi, którzy tępili ich. Pomimo to, wiemy, że w chwili przyjścia Europejczyków, Buszmeni żyli małemi plemionami (lub klanami), niekiedy sfederowanemi pomiędzy sobą: wiemy także, że prowadzili oni łowy spólnie i zgodnie dzielili się zdobyczą, że nigdy nie porzucali swoich rannych i ujawniali żywą uczuciowość w stosunku do towarzyszy. Lichtenstein opowiada historję wzruszającą o Buszmenie, wyratowanym z rzeki przez towarzyszy. Zdjęli ani skóry, któremi byli okryci i odziali go, jakkolwiek sami drżeli z zimna; wysuszyli go, nacierali przed ogniem, mocno namaścili jego ciało tłuszczem gorącym; zabiegi te z niemałym nakładem pracy czynili poty, póki nie przywrócili go do życia. Gdy w Johanie van der Valt spotkali Buszmeni człowieka, odnoszącego się do nich dobrze, wszelkiemi sposobami wyrażali mu swoje przywiązanie. Burchell i Moffat opisują ich jako obdarzonych dobrem sercem, bezinteresownych, dotrzymujących obietnic i wdzięcznych — a jak wiemy, wszystkie te właściwości mogą się rozwinąć tylko w społecznem życiu plemiennem. Co się tyczy ich przywiązania do dzieci, wystarczy powiedzieć, że gdy Europejczyk chce zapewnić sobie posiadanie niewolnicy Busz-