Strona:Piołuny.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I nastało milczenie
Komnata błysnęła...
On rzekł: smutno zmarłego
Ducha grzebać w ziemi,
Ale smutniéj krzyż w sercu
Stawić nad żywémi...
Niegdyś wierzyłem tyle,
Dusza się modliła
W ideału pacierze,
W które tak!!! wierzyła...
Ona rzekła: mój drogi,
Święte przebaczenia
Rzuć na niego, a znajdziesz
Spokój zapomnienia...
On w nią spojrzał a ona
Tak się uśmiechnęła,
Jak anioł wiosny, kiedy
Burza przeminęła!...
A on objął jéj szyję,
Czoła tknął ustami,
I rzekł: wszystko niech tracę!
Pozostańmy sami...
Choćbym wszystko utracił,
Szcząsnym, bo mam ciebie,
I kiedy piekło wspomnę,
Ty mówisz o niebie!...
I dłoń jéj ujął — ona
Tak się uśmiechnęła,