Strona:Piołuny.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Szatańska legenda.

Chory leżał młodzieniec —
Nudził się w dodatku,
I paląc fajkę
Krzyknął: a choćby djabeł przyszedł na ostatku
I rzekł mi bajkę...
Chętnie bym słuchał bylem się nie nudził chwilę.
W tém z fajki duszek wyszedł z dymem, krokodyle
Oczko miał, i rzekł: służę! jam doktor Mefisto,
Jak stara niańka,
Mam zapas bajek pełnych fantazyą tak czystą
Jak z mydła bańka...
O krokodylu... djable, czy ludzkiéj przyjaźni?
Ostatnia jest grubiańska — lecz blizka twéj jaźni...

(recitativo secho)

Benvenuto w przyjaźni z Leonardem żyli,
Ale jak to bywa,
W każdéj doli, i w każdéj prawie życia chwili
Jedna z stron szczęśliwa
Króluje — czasem depcze — lub kochać się daje,
Druga, szczęsna ofiarą, na wszystko przystaje.

Tak było długo — dłużéj jak długo — to długo!
Wreszcie — się urwało,
Ofiara z życia? zgoda! ale być papugą
Gdy młode serce pękało,