Strona:Piołuny.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy woń róży co tulisz u łona
Z oddechem twoim połączona, skona,
O! pomyśl wtedy nad urwiskiem zdroja
Że to miłość moja!
A jeźli róża, której świeże zwoje
Kładziesz we włosy śmiejąc się jak dziecię,
Cierniowym wieńcem zrani czoło twoje,
Pomyśl że to moje życie!
Gdy myrt, co ręka wypieściła twoja,
W swym marmurowym usechnie wazonie,
Pomyśl, jak brzoza pochyliwszy skronie,
Że to śmierć moja!...
Wtedy cyprysu gałąź rzuć w płomienie;
A gdy błękitny jak źrenica twoja
Uleci płomyk – pomyśl przez wspomnienie
Że to dusza moja.
I wstanie księżyc po nad leśne zdroje,
Z fiołka łza spadnie o słowiczym głosie,
Duch mój pomyśli wiejący po rosie
Że to łzy twoje!
I będę szczęsny, i o szczęściu mojém
Powiem wszem listkom dreszczami północy,
Potém się zwieję z anielskim snem twoim
W błyskawic nocy!...

Londyn 1865.