Strona:Piołuny.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przy biciu dzwonów! W świetle i radości!...
O slowo! Stań się! Już w grobach drzą kości!...
O Polsko! Litwo! Rusi! wy siostrzyce!
Wy jednej męki – i chwały dziedzice!...


Weimar 1869.





Zdarzenie prawdziwe.
Mundus vult Schundus.[1]
(dictum.)

Pastuszkiem owiec bywał zbiedzony chłopczyna –
Raz pobiegł w las – dla ojca zbierać na paliwo
Parę suchych gałązek, do chaty komina,
Bo zima była mroźna, wicher dął co żywo –
I spotkało go w lesie – może wilków stado?
Co głodne, z głodu tylko, a nie z okrucieństwa
Wietrzy za swą ofiarą… on z ludzi gromadą
Spotkał się – co łaknęli krwi świętéj meęczeństwa!..
W borze zaszło mu drogę kilku dzikich zbirów,
Co od wieku w męczeńskiéj krwi maczają dłonie,
Potém je z urąganiem nad śniegi Sybirów
Wznoszą w niebo, i hańbą wieńczą własne skronie!
Żołdaki napotkawszy nędznego chłopczynę
Co drzący z lasu, wiązkę drzewa niósł do domu,
Stają – z bagnetem wiary pytają dziecinę,
Jaką wyznaje, jak się żegna?...

  1. Schundus – zlatynizowane słowo niemieckie: Schund, hańba.