Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może, byłbym już całkiem przychylił się do twego zdania; któż wie, jak daleko sięga twa władza nademną?
Mam ci wyznać, pani? ta potęga niezwyciężona, której wydaję się w ręce nie śmiejąc nawet obliczyć jej siły, ten czar nieprzeparty, który cię czyni władczynią moich myśli i moich uczynków, to wszystko przejmuje mnie niekiedy wprost obawą. Kto wie, czy to nie ja powinienem drżeć przed tą rozmową, o którą tak proszę! Kto wie, ażali po niej, spętany własną obietnicą, nie ujrzę się skazanym na to, by pałać miłością niezniszczalną i niewygasłą, nie śmiejąc nawet błagać twej pomocy! Ach, pani, przez litość, nie nadużywaj swej władzy! Ale co mówię! jeśli ty masz być przez to szczęśliwsza, jeśli ja mam się stać w twoich oczach godniejszym ciebie, jakichż cierpień nie zdoła złagodzić ta myśl tak pełna pocieszeń! Tak, czuję to, że mówić z tobą jeszcze, to znaczy dać ci przeciwko sobie jeszcze silniejszą broń w ręce, to znaczy poddać się jeszcze zupełniej twojej woli. Łatwiej jest bronić się przeciw twym listom: są w nich twoje słowa, ale niema ciebie, byś mogła użyczyć im całej potęgi. Mimo to, chęć słyszenia cię, pani, każe mi narażać się na to niebezpieczeństwo; przynajmniej będę miał to szczęście, iż uczyniłem dla ciebie wszystko, nawet przeciwko sobie samemu, a poświęcenie moje stanie się nowem świadectwem mej miłości. Zbyt szczęśliw będę, mogąc ci dowieść raz jeszcze, iż jesteś i będziesz zawsze przedmiotem najdroższym mojemu sercu, droższym nawet niż me własne dobro.

Z Zamku *** 23 września 17**.