Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KLAUDJUSZ.

Oto już jesteśmy sami.

POLEMIO.

Więc powiem, choć przez zwierzenie
Przełamię postanowienie,
Do którego mię zmusiła
Boleść, co mię obarczyła.
Chciałem milczeć, ale muszę,
Kiedy koniecznie chcesz wiedzieć,
Wywnętrzyć ci moją duszę,
Cały ból mój opowiedzieć.
Krisanto nie znikł bez wieści,
On jest — jest tu — w moim domu.
Ach! mniej doznałbym boleści,
Gdyby siłą swego gromu
Bogowie dom ten w tej chwili
W grób dla niego zamienili.
Wielce jesteś zadziwiony,
Że on tu i uwięziony;
To nic, trochę cierpliwości,
Większych dowiesz się nowości.
Pomniesz ów dzień, dzień przeklęty,
Gdyśmy się z sobą rozstali?
Jam szedł w góry, ty w las dalej,
I tam czem innem zajęty
Zgubiłeś go w gęstym lesie,
Lecz jam znalazł! nie dziwże się!