Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ty jak więzień skrępowany!
Jowiszu! zkąd twoje gniewy?
Za co taki grom straszliwy?

KRISANTO.

Koniecznie rozwiązać chciałem
Bardzo ważne zagadnienie,
Które w książce wyczytałem,
Więc tutaj po objaśnienie
Przyszedłem do Karpofora.

POLEMIO.

Dość, dość tego! już nie pora!
Już wiem co cię tu przywiodło
A wszystkiego tego źródło
Jest w zgubnem twojem dążeniu
I w nierozsądnem pragnieniu.
Czytasz książki pełne marzeń
Czczych i błędnych wyobrażeń.
Tej to namiętności siła
Aż tu cię doprowadziła,
Chcesz posiąść dalsze nauki
Czary i magiczne sztuki.

KRISANTO.

O! to nie magja, nie czary,
Ale tajemnice wiary,
Co tak w niebo wznoszą duszę,