Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KRISANTO.

Wyznaję, że zasłużyłem
Na karę tak sprawiedliwą,
Za błąd, który popełniłem,
Pytając, kto jesteś pani;
Bo ktokolwiek jesteś zgoła,
Piękność twoja tak prawdziwą,
Blask taki bije ci z czoła,
Że każdy w powinnej dani
Musi tobie się ukorzyć,
Hołd miłości musi złożyć.

DARJA.

Głos taki jest mi tak dziwny,
Tak mi się zdaje przeciwny,
Że choćbym kiedy kochała,
A wiem, że to być nie może,
To nawet, nawet w tej porze,
Jeszczebym go nie słuchała,
Jeszczeby ta pierś zdumiona
Pozostała niewzruszona.

KRISANTO.

Więc wcale cię nie obrażę,
Że się powtorzyć odważę,
Gdy głos ten tak obcym czujesz,
Że choć słyszysz nie pojmujesz.