Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
POLEMIO.

Precz z niemi! weźcie oboje.
Teraz surowość podwoję.
Okazałem sprawiedliwość,
A teraz pokażę mściwość,
A w niej jeszcze osobliwość.
W zemście wszelką przejdę miarę.
Straszny mój wyrok ogłosi
Każdemu z nich dwojga karę
Przeciwną tej, której prosi,
By ich boleść była żywsza,
A zemsta moja dotkliwsza.
Więc Krisanto niech w więzieniu
W najpodlejszem poniżeniu,
Jak łotr, bez żadnej różnicy,
W głodzie, w zimnie, w obnażeniu,
W kajdanach, niech sobie żyje,
Niech żyje, mówię, aż zgnije!
A Darję weźcie osobno
Do publicznego więzienia.
Niech pozna, czem są marzenia,
I niech nakoniec uwierzy,
Że szczęścia, które marzyła,
Ufna w swą piękność nadobną,
Nigdy w życiu nie odzierzy!
Niech zmierzchnie tak piękność czysta,
Ta jej jasność promienista,