Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niewprzód wyznam mu co czuję,
Aż go dla Bogów zhołduję.

KRISANTO.

To ona! — a choć zwalczony,
Drzę w duszy przed tą niebianką,
Niewprzód dam jej imię żony,
Aż zostanie chrześcijanką.

DARJA.

O! Wenus! dodaj mi siły!
Spraw by wdzięki zwyciężyły.

KRISANTO.

Panie! tchnij moc w usta moje,
Niechaj jej upór rozbroję.

DARJA.

Dziwna mię trwoga przejmuje.

KRISANTO do siebie).

Odwaga mię odstępuje...

(do DARJI.)

Piękna Darjo! nie daremnie
Cała zieloność tych gajów,
Cała świeżość tych ruczajów
Odmładza się potajemnie;
Nie próżno ptastwo uśpione