Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Muszą dojść z sobą do zgody.
Cóż was tak różni tajemnie?
Pytam, proszę,.... nadaremnie!
Ta skrytość, takie milczenie,
Rodzą, we mnie podejrzenie,
Że ta właśnie tajemnica
Zgubnemi wpływami swemi
Całą, w nim chorobę plemi,
Jest źródłem co ją podsyca.

AURELJUSZ.

Panie! wielce zawiniłem,
Że przed tobą prawdę kryłem,
Bo widzę że złe się mnoży,
I że im dalej tem gorzej.
Oto, gdyśmy w górach byli...

POLEMIO (na stronie).

Poznał Krisanta!... o! nieba!

AURELJUSZ.

Gdy nagle wpaść było trzeba,
Nie tracąc ni jednej chwili,
Nadbiegam właśnie z tej strony,
W którą jeden był zwrócony,
I tak mi się wszystko zdaje...

POLEMIO (na stronie).

Wie! wie wszystko!... o! bogowie!