Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
41.
KIEDY DZIECIĘ UPADA, BÓG MU RĘKĘ PODKŁADA.

Emcia swobodna i wesoła, jak ptaszek bujała sobie po ogrodzie, po polu, po łące, a wszędzie dobrze i bezpiecznie jej było, bo dobrą, uprzejmą dziewczynkę kochali wszyscy; czy to w ogrodzie pełły kobiety, czy na łące siano zbierano, czy w polu żeńcy zrzynali dojrzałe kłosy, z każdych ust miłe słyszała po-