Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie — rzekła Magdzia wychodząc z za krzaków — tylko żałująca szkodnica chciała choć w części zrządzoną szkodę nagrodzić.
Opowiedziała Anusi wczorajsze zdarzenie; odtąd między dwiema dziewczynkami zawiązała się szczera przyjaźń, którą nawet dorosłszy, zachowały dla siebie; a morelowe drzewko, ów początek ich znajomości, dotąd jeszcze wydaje owoce, któremi Anusia wiernie się dzieli z Magdzią i jej rodziną.