Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czynę do gniewu i psoty: to Władziowi chował potrzebną książkę, to mu rozdarł rysunek, to kiedy się wszyscy bawili razem, trącił go w rękę, by nie mógł piłki do muru dorzucić, lub przeciął sznurek od latawca, kiedy się ten w górę podnosić zaczynał: Władzio gniewał się zrazu, łajał Krzysia, ale niedługo zapominał i przebaczał urazę.
Ale raz kiedy po skończonej nauce Władzio siadł sobie przy stole i zaczął pisać powinszowanie na imieniny ojca, kiedy już napisał więcej niż połowę i cieszył się, że wszystkie litery tak pięknie i równo mu się udały, złośliwy Krzyś przybiegł do