Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ro wiosenne słoneczko dobrze ziemię ogrzało, Tadzio poszedł przed altanę, i skopawszy ziemię łopatką, powsadzał w nią ziarneczka od jabłka, w jesieni jeszcze schowane.
Odtąd codzień chodził w to miejsce, polewał ziemię gdy zbyt było gorąco, i z wielką radością doczekał się przecie, że z wszystkich ośmiu ziarneczek zeszły maleńkie wypustki.
— Co za pyszne drzewa! — mówiła śmiejąc się Helenka.
A Tadzio z uśmiechem polewał roślinki, osłaniał je przed upałem, zakrywał od zimnego wiatru, ogradzał patyczkami przed drobiem, i cieszył się pracą i nadzieją.