Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tę bajeczkę. Jednego dnia, ciocia skarżyła się na głowę, i położyła się na kanapie: dzieci bawiły się w tym samym pokoju, a malutki Kazio popychał krzesła przed sobą, i wołał «wio!» jak na koniki. Zosia mówiła wprawdzie kilka razy: «cicho, Kaziu!» ale swawolny chłopczyk nie zważał na tę przestrogę i hałasował coraz lepiej. Rozsądna siostrzyczka idzie więc do brata, bierze go za rączkę, i zmuszając tym sposobem chłopczyka do uwagi, pyta:
— Powiedz mi, Kaziu, czybyś ty lubił, gdyby ci kto spać nie dawał?
— Nie lubiłbym!
— A widzisz, to nie czyńże