Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tach, robaczkach żyjących na Bożym świecie, Ludka myślała nad tem, jakimby paskiem białą przewiązać sukienkę, jak jasne włoski zaczesać.
Pewnego razu biegła do ogrodu, a nabiegawszy się napróżno za motylami, siadła zmęczona pod drzewem; spojrzy na pień jego, aż tu wśród mchu ukryty śliczny świecący siedzi robaczek.
— O! ten mi już nie ucieknie! — rzekła Ludka do siebie i chwyciła rączkami ładnego sąsiada.
— Nie, nie puszczę — mówiła figlarnie, patrząc, jak drobna istotka siliła się wymknąć z pomiędzy jej