Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiłaś mi nieraz, że na to Bóg dał więcej bogatszym, żeby się z uboższymi dzielili.
I nic więcej nie mówiąc, patrzył Adaś na małego kominiarza, dopóki ten nie zszedł na podwórze; Adaś zapukał na niego w szybę, a gdy chłopczyna wszedł do pokoju, posadził go przy piecu, dał mu swoje śniadanko, i patrzał radośnie, jak smacznie biedny kominiarczyk zajadał niezwykłe dla siebie łakocie; potem dał mu jeszcze kilka groszy, i prosił go, żeby, ile razy przyjdzie do tego domu wycierać kominy, wstąpił do niego na śniadanie.