Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrze mówisz braciszku, poprośmy tylko mamy o pomoc, uważajmy pilnie codzień, nie myślmy przy książce o zabawkach, to wszystko dobrze pójdzie.
Jak umyśliły, tak wykonały dzieci.
W trzy tygodnie od owéj rozmowy, ojciec ich przyjechał z dalekiéj podróży. Po przywitaniu i kiedy ojciec zasiadł w swojém krześle wypytując matkę o wszystko co zaszło w domu w czasie jego niebytności, Wicuś i Salusia stanęli z książką przy stole, i pomału, wyraźnie, bez żadnéj omyłki, zaczęli