Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
82

wołał Alfred, prawdziwie nic w nim strasznego nie widzę... Co za prześliczne położenie; jaka roskoszna dolina... jeżeli tu sobie djabeł obrał mieszkanie — trzeba mu oddać sprawiedliwość, że niezły umiał wybór zrobić.
Pastérz nic nic odpowiada, rzucając na dom wzrokiem bojaźliwym, a Robino, który się w tyle pozostał, odzywa się nieukontentowany: «Wolałbym sto razy widzieć przecie mój zamek, jak te ciupki wieśniacze.
— «A gdzież mieszkanie Izory?» rzekł Edward.
— «Ot tu! za Białym Domem, Panowie... na prawo!
— «A ha! wiejski domek, wcale nie brzydki — otoczony drzewami... w oknach kwiatki!... To mieszkanie tej młodej czarownicy!.. No chodźmyż, chodź-