Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
79

Reszta nocy przeszła prawie bez żadnego wypadku, nie licząc tego, iż Robino raz jeszcze krzykiem, przebudził wszystkich, bo mu się przyśniło, że Franusia, zapaloną świécę pakuje mu w gardło. — Nieborak miał czego krzyczeć, bo to wcale niesmaczna potrawa, i trochę za gorąca.

Trzej podróżni opuścili nazajutrz rano chatkę, nagrodziwszy wieśniakom za ich gościnność.