Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
112

ale w moich oczach, ach! jakże się ładnie wydają!.. Słuchajcie, moje amorki!..»
Dwaj chłopaki, nie wiedząc co to znaczą amorki, pędzili sobie dalej osła — Robino dogania ich i zatrzymuje: «Słuchajcie, dzieci, mieszkacie koło Rosz-nuar?
— «Aha! panie!
— «Musicie znać tamtejszy zamek.
— «Aha! znamy!
— «Czy ładny?
— «Oh! bardzo ładny! taki ładny, że aż... aj!.. jakby jakie więzienie!.. i wieże! i okna kraciaste!..»
Alfred pęka od śmiéchu, ale Robino kończy zaczętą rozmowę.
— «Trzeba żebyście wiedzieli, moi kochani, ze ja jestem panem... właścicielem tej pysznej posiadłości.»
Chłopaki spoglądają na niego z miną głupowatą i machają kijem na osła — a