Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
32

kawości, co to z tego będzie?... Wszedłszy na piérwsze piętro, piszczyk zaczyna krzyczeć — «Złodziej, złodziey, ratuycie!» i Robino krzyczy także; potém gruchocze o ziemię talerz w uliczce, Robino leci za nim, żeby go przytrzymać, wołając: «— Do milijon djabłów! dosyć tego, nie tłuczże salatérki!» Lecz już za późno, już salatérka doznała losu talerza, rozbiwszy się na tysiąc kawałków — na ten krzyk i hałas wszystkie panienki wybiegają ze sklepu, żeby się dowiedzieć, co się stało.
Na widok panien piszczyk pęka od śmiechu — «Tak i ja mówiłem, że was od roboty odprowadzę.»
— «A! to tylko tak na oszukaństwo!! zawołały panny ze śmiéchem, a Robino pogląda smutnie na resztki swojej salatérki i mruczy — «Tak! to piękny sposób!... o! drugi raz ja mu nie dam mojej porcelany, temu jegomości.»