Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszystko posiada swą cenę. Czyż to twoja wina, że Karma twa wymagała zapłacenia za życie małżonka? A zresztą mąż twój a pan mój dopiero wczorajszej nocy odwiedzał moją kochankę.
Kobieta skoczyła jak sprężyna w górę. Innym razem byłby zapewne robak toczył jej serce; w tej chwili atoli wszystko odbijało się jak od ściany.
— Kłamiesz, trzykroć przeklęty łotrze! — zawołała niepowściągliwie z gniewu i podeszła do niego z roztwartą dłonią, jakby go chciała uderzyć.
W pierwszej chwili chciał się zerwać, ale potem rzekł pozornie całkiem spokojnie:
— Szlachetna pani, wierz, w co ci się podoba. Ale jeżeli jestem kłamcą, to mogę też być i oszustem i zbiedz razem z przyrzeczeniem, że będę tak dzielnie wiosłował, jakby tu o moje własne życie chodziło.
Nawet przy świetle księżyca dojrzał, jak szybkiej uległa zmianie. Głosem tak spokojnym, że aż się go przestraszył, rzekła:
— Człowieku! Jak jestem niegodną żoną, a ty niegodnym sługą; jeżeli nie dotrzymasz swego przyrzeczenia i nie będziesz tak wiosłował, jakby o twe własne życie schodziło, utopię