Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tują — szczęście nie tylko całych rodzin, ale nawet całych państw idzie w ruinę.
Despota powiedział:
— Ślicznie! skoro jesteś tak cnotliwą, że chcesz umrzeć razem z swym małżonkiem, to może zechciałabyś i za niego umrzeć?
— Każdej chwili! — zawołała skwapliwie i z godnością.
— W takim razie wydam ci list, który oddasz komendantowi twierdzy. Mąż twój zostanie uwolniony, ale ty zato zginiesz z ręki katowskiej albo ktokolwiek inny, kto list za ciebie wręczy — dodał z uśmiechem.
Z wdzięcznością rzuciła się potworowi do nóg. Szczęśliwą była, że mogła uratować swego męża, którego znała jako człowieka najszlachetniejszego i najsprawiedliwszego.
— Ale — ciągnął dalej Thibau — musisz niezwłocznie odjechać; ponieważ wydałem rozkaz, aby twój mąż jutro rano równo ze wschodem słońca został stracony.
Miejscowość ta leżała jednakże tak daleko od Mandalayu, że wioślarz tylko z największym wysiłkiem przestrzeń tę mógł odbyć.
Po krótkiem czekaniu otrzymała list, zapieczętowany królewską pieczęcią.
Pośpieszyła do domu. Tutaj wskutek nie-