Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uosobioną cnotliwością. Twoja głupota jest wszystkiemu winna.
— A więc przyznajesz, że córka twoja złamała mu wiarę małżeńską? — spytał Moung Dammo.
— Panie, a cóż innego ma uczynić biedna kobieta ponad zwrócenie się do obcego, gdy ją własny mąż dzień i noc dręczy?
— Mów ty dalej.
— Panie — odparł ów złośliwie — nie pozostaje wiele do powiedzenia. Pewnego dnia zszedłem oboje w domu tej kobiety. Udałem, że nic nie widzę; wiedziałem, że w innym razie byłaby mi jeszcze przed nocą uciekła.
— A dlaczego nie dozwoliłeś uciec od siebie niewiernej żonie?
— Jakto, panie? — Zabójca spoglądał na Moung Dammo ze zdziwieniem. — Dozwolić jej uciec? Żonie! A toż przecież ten drugi byłby ją zabrał.
— Zapewne, ale cóż ci na tem zależało; wszak to była już niewierna żona.
— Prawda, panie. Ale pomyśl jeno: Miałem lat pięćdziesiąt, zanim dostałem żonę, i teraz miałem ją drugiemu odstąpić?
— Wszak i obecnie jej nie masz.