Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzepotaniem się. Gdy nie mogła sobie rady znaleźć, przeskoczyła samowolnie przez próg logiki w dziedzinę, w której żadne prawidła nie panują. Kiedy jednakże zacząłem wówczas o wielkości osamotnienia wykładać, wtedy widziałem wyraźnie w jej błyszczących oczach, że spółczuła i rozumiała. Jakże ci zazdroszczę tak szlachetnego serca! Szkoda jej do małżeństwa. Jest bowiem zdolną do zrozumienia najwyższych punktów w nauce Błogosławionego. Kiedy ci przyrzekłem wystawić ją na próbę, uczyniłem tak, ponieważ jej zgoła nie znałem. Teraz zaś trwam w postanowieniu właśnie dlatego, że ją znam. Może z czynu mego wypłynie podwójna nagroda. Mówię zagadkami, ale miej tylko cierpliwość, najdroższy.
Chcesz oczywiście wiedzieć, czy niema już jakichś faktów. Cóż ci mam na to powiedzieć? Do tej pory posiadam tylko wrażenia. Jedynym objawem, że niewszystko może jest w porządku, byłoby to, że w ostatnich dniach ukrywa się. Tamil powiedział, że jest chora i leży w łóżku. Tymczasem w sąsiednim pokoju słyszałem szmer jej sukni. Nie mogłem się mylić.
Oto wszystko, o czem ci dzisiaj mogę donieść. Zapomniałem! Jej kokieterja nie rozciąga się na zmianę ubrania, kwiaty, perfumy i t. d.