Maścibrzuch
podaje flaszkę oplataną Czedzimlekowi.
Pijze sobie Cedzimlek ku zdrowiu swojemu,
Zycąc wsego dobrego jak sobie samemu:
Napiwsy się do woli jako co poćciwego,
Skierujes się do brata Furgołka nasego.
Tu wskazuje na Furgoła.
Czedzimlek
odbiera flaszkę od Maścibrzucha i pyta:
Jakaz to jest Maścibzuch — macicna? miętowa?
Maścibrzuch
Ej pij, a nie uwazaj; choćby anyzkowa.
Furgoł
On do póty nie zgadnie, póki nie skostuje.
Czedzimlek
pije, a potem szoruje po brzuchu rękami.
Musi to być alkiermes, bo ją pępek cuje.
Oddaje flaszkę Maścibrzuchowi.
Kuba
Oj prostaku, prostaku! nie wies co dobrego,
Dyćto od poćciwego Jabrama nasego,
Godnego Arendoza, co ją dublizował,
Wsyscy mówią ze słodem poporostu kminkował.
Maścibrzuch
Dyćto wiercipiętkowa, tak ją nazywają,
A nase ją niewiasty bardzo dobze znają:
Bo gdy która z nich sobie zbytecnie pobłazy,
To powtaza irsz ursz ursz[1] nie raz nie dwa razy.
Furgoł
Nie jeno to niewiasty ale i dziewecki,
Rade się napijają takiej gozałecki,
Mówiąc ze ich mozysko w łokciu trapi srodze,
Drugie się tak upiją, ze lezą na drodze.
Czedzimlek
Ej kiedyć tak jest zdrowa, póki cłowiek zyje,
Podaj mi ją Maścibzuch, jesce się napiję.
Ty zaś bracie kochany, mój miły Fugole,
Jak się tez jej napijes, to wyjzys na pole:
Spatzys co tez tam robi brat Sufla kochany,
Cy mu się nie rozbiegły swawolne barany.
Czedzimlek znów zaczyna pić do Kuby.
Furgoł
A cybym ja był głupi — wy sobie pijecie,
A mnie spatzyć na pole iść rozkazujecie.
Napijwa się więc razem, potem spać pójdziewa,
A jutro ze da Pan Bóg, zdrowemi będziewa.
Piją kolejno 2 razy, potem Kuba mówi:
Kuba
Dosyć tego chłeptania, teraz się pześpicie,
Jutro rano do tzody pzyjdziecie o świcie.
Ja zaś jako najstarsy pójdę pzyjzyć tzody,
Azebyśmy znów jakiej nie ponieśli skody.