Dziecina oczkami, skazuje rączkami,
I mile przyjmuje, nie brakuje.
Potem trzej królowie za Jezusa zdrowie
Ognia dać kazali, żyj wołali;
Zatrzęsła się cała stajenka spróchniała,
Od huku armaty, bez utraty.
Wół się leka, choć zdrów stęka;
Józef w gmachu, drży od strachu
Mówi: od hałasu iż umrę bez czasu;
Tak się armat boję, ledwo stoję.
A tak trzej królowie po Józefa mowie,
Strzelać zakazali, przepraszali.
Potem zatrąbiono, w kotły uderzono,
Brzmiały fajfrów głosy pod niebiosy.
Józef chwali tych, co grali:
Lepiej grajcie, niż strzelajcie.
Dziecię uściskali, Matce ukłon dali;
Józefa żegnając odjechali.
Tusząc pasterze, że dzień blisko,
Wygnali owce na pastwisko.
Z obory, z obory, z obory
Zapędzili pod bory, pod bory.
Trafili tam dobrą trawę,
Pokładli się na murawę,
Posnęli, posnęli, posnęli.
|: A bydło jadło, jadło, jadło, (x2)
Potem się pokładło. (x2) :|
Wilk zaś wypadłszy od ugoru,
Zagnał im owce aż do boru;
Oj bieda, oj bieda, oj bieda,
Kozom się wilk paść nie da.
Podusiwszy już koźlęta,
Suwa jeszce po jagnięta.
Masz tobie masz tobie.
|: Już trzoda cała cała cała. (x2)
W rozsypkę pójść miała. (x2) :|
Lecz porwawszy sięze snu Kuba,
Spojrzawszy, widzi, że tu zguba.
Ato co, a to co, a to co!
Jak zakrzyknie swą mocą, swą mocą: