By nas piekła pozbawił,
A w niebieskich postawił
Pałacach, pałacach.
Pasterze w podziwieniu stają,
Tryumfu przyczynę badają:
Co się nowego dzieje,
Że tak światłość jaśnieje,
Nie wiedząc, nie wiedząc.
Że to Bóg, gdy się dowiedzieli,
Swej trzody w polu odbieżeli,
Spiesząc na powitanie,
Do Betleemskiej stajnie
Dzieciątka, dzieciątka.
Niebieskiem światłem oświeceni,
Pokornie przed nim uniżeni,
Bogiem go być prawdziwym,
Sercem z afektem żywym
Wyznają, wyznają.
I które mieli z sobą dary,
Dzieciątku dają za ofiary:
Przyjmij o narodzony!
Nas i dar przyniesiony,
Z ochotą, z ochotą.
A potem Maryi cześć dają,
Za matkę Boską ją przyznają,
I z ojcem domniemanym,
Józefem mianowanym,
Serdecznie, serdecznie.

Trzej Królowie jadą z królewską paradą,
Z dalekiej krainy do Dzieciny;
Wiozą mirrę z Saby, kadzidło z Araby,
Złoto od Mongoła, dań dla Króla.
Wara chłopy od tej szopy,
Bieżcie wprzódy do swej trzody,
Bo Królowie dary wiozą na ofiary,
Niemowlęciu Bogu; już są w progu.
Gdy przyszli do Pana, padli na kolana,
Złożyli korony na ukłony;
I oddali dary aż się Józef stary
Zadziwił bez miary z tej ofiary,
Józef powie: dość Królowie
Na tym złocie przy ochocie.