Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

c. 9 n. 66 i 72: Exodus zabrania zabijać złodziei w dzień, o ile nie bronią się orężem, i sądy karzą tych którzy zabiliby w podobnych okolicznościach. Ale, mimo to, nie bylibyśmy winni w sumieniu, o ile nie jesteśmy pewni odzyskania tego co nam skradziono i kiedy zgoła wątpimy o tem, jak powiada Sotus: ponieważ nikt nie jest obowiązany narażać się na stratę czegoś dla ocalenia złodzieja. Dozwolone to jest nawet duchownym. Cóż za osobliwa śmiałość! Prawo Mojżesza karze tych, którzy zabijają złodzieja, o ile ów nie dybie na nasze życie, a prawo Ewangelii, wedle waszej nauki, rozgrzeszy ich! Jakto, moi Ojcowie, Chrystus przyszedł tedy aby obalić prawo, a nie aby go dopełnić? Sędzia ukarałby, powiada Lezyusz, kogoś ktoby zabił w takich okolicznościach, ale wedle sumienia nie byłby winien. Czyż więc moralność Chrystusowa jest bardziej okrutna i mniej wroga morderstwu niż moralność pogan, z której sędziowie zaczerpnęli owe prawa cywilne? Czy chrześcijanie więcej ważą sobie dobra ziemi, lub też mniej ważą życie ludzkie niż bałwochwalcy i niewierni? Na czem wy się wspieracie, moi Ojcowie? Nie na żadnem wyraźnem prawie bożem ani ludzkiem, tylko na tem dziwacznem rozumowaniu: Prawa, powiadacie, pozwalają bronić się przeciw złodziejom i odeprzeć