Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Będę tedy w tym liście bronił prawdziwości swoich cytatów przeciw fałszom które mi wmawiacie. Ale, ponieważ ośmieliliście się twierdzić w swoich pismach, iż mniemania waszych autorów co do morderstwa zgodne są z orzeczeniami Papieży i praw kościelnych, zniewalacie mnie abym, w następnym Liście, obalił to tak zuchwałe i tak zelżywe dla Kościoła twierdzenie. Ważnem jest dowieść, iż Kościół wolny jest od waszego skażenia, iżby kacerze nie mogli posłużyć się waszymi błędami aby wyciągnąć z nich hańbiące dlań wnioski. W ten sposób, widząc z jednej strony wasze zgubne zasady, a z drugiej kanony Kościoła który je zawsze potępiał, świat ujrzy obok siebie i to czego trzeba unikać, i to czego trzeba się trzymać.
Czwarte wasze szalbierstwo odnosi się do maksymy tyczącej mordu: twierdzicie mianowicie, iż fałszywie przypisałem ją Lezyuszowi. Oto ona: Człowiek, który otrzymał policzek, może ścigać bezzwłocznie swego wroga, nawet z mieczem w dłoni, nie aby się pomścić, ale aby obmyć swoją cześć. Twierdzicie, iż to jest mniemanie kazuisty Wiktoryi. Znowuż nie o to chodzi. Można bowiem bez sprzeczności powiedzieć, iż jest ono wraz i Wiktoryi i Lezyusza, skoro Lezyusz powiada sam że jest to też mniemanie Nawarry i waszego Ojca Henriqueza, którzy uczą: Iż ten, kto otrzymał policzek, może natychmiast ścigać napastnika i zadać mu tyle ciosów ile uzna za potrzebne dla obmycia swego honoru.