Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

należy dawać ze swego zbytku tym, którzy są w zwyczajnej potrzebie, przynajmniej cząstkę, aby w czemś dopełnić przepisu: ALE TO MI SIĘ NIE PODOBA: SED HOC NON PLACET: WYKAZALIŚMY BOWIEM RZECZ PRZECIWNĄ wbrew Kajetanowi i Nawarze. Tak więc, moi Ojcowie, obowiązek tej jałmużny odpada zupełnie, bo tak się podoba Vasquezowi.
Co do jałmużny ze swoich potrzeb, do której się jest obowiązanym w ostatecznych i naglących okolicznościach ujrzycie — wedle warunków którymi ogranicza ten obowiązek — iż najbogatszy człowiek w Paryżu może nie być do niej zniewolony ani raz w życiu. Przytoczę tylko dwa punkty. Jeden to, ABY SIĘ WIEDZIAŁO, że biedny nie otrzyma pomocy znikądinąd: Haec intelligo et caetera omnia, quando SCIO nullum alium opem laturum, cap. I, n. 28. Cóż wy na to, moi Ojcowie? czy często zdarzy się w Paryżu, gdzie jest tylu miłosiernych ludzi, abyśmy wiedzieli, iż nikt inny nie wspomoże biedaka który się do nas zwraca? A wszelako, jeśli się nie ma tej pewności, można go odprawić z niczem, wedle Vasqueza.
Drugi punkt, to aby biedny był w takiej potrzebie, iżby mu groził jakowyś śmiertelny przypadek, albo też utrata czci, n. 24 i 26: co zdarza się dosyć rzadko. Ale co znamionuje jeszcze rzadkość tego wypadku, to iż Vasquez powiada (n. 45), iż biedny będący w tym stanie w którym ma się obowiązek dać mu jałmużnę, może z czystym sumieniem okraść bogacza.