Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pierwsze wasze szalbierstwo tyczy mniemania Vasqueza odnośnie do jałmużny. Pozwólcie tedy abym je wyłożył jasno, aby odjąć wszelką ciemność naszym sporom. Znaną jest rzeczą, moi Ojcowie, iż, wedle ducha Kościoła, istnieją dwa prawidła tyczące jałmużny: jedno aby dawać ze swego zbytku w zwyczajnej potrzebie ubogiego; drugie aby dawać nawet z tego co nam potrzeba, w razie potrzeby ostatecznej. Tak powiada Kajetan[1] za św. Tomaszem; tak iż, aby ujawnić ducha Vasqueza w sprawie jałmużny, trzeba pokazać jak on określił obie te okoliczności.

Jałmużnę ze zbytku, która jest najczęstszą pomocą ubogich, usuwa zupełnie tą jedną maksymą, de Eleemosyna, cap. IV, n. 14, którą przytoczyłem w moich Listach: To co ludzie świeccy zachowują dla podniesienia stanu swego oraz swoich krewnych, nie nazywa się zbytkiem; w ten sposób niełacno znajdzie się u kogo zbytek, nawet u królów. Widzicie tedy jasno, moi Ojcowie, z tego określenia, iż człowiek ambitny nie będzie nigdy miał zbytku i że, w ten sposób, dla większości, obowiązek jałmużny znika. Ale gdyby nawet ktoś miał ten zbytek, i tak byłby zwolniony od jałmużny w zwyczajnych okolicznościach, Vasquez bowiem sprzeciwia się tym którzy chcą nałożyć bogaczom tę powinność: Oto jego słowa, cap. 1, n. 32: Korduba (mówi) uczy, iż

  1. Tomasz de Vio, zwany Kajetan, ur. 1469, z zakonu św. Dominika, kardynał za Leona X.