Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

modlą się do świętych i nie mają obrazów w kościele? Czy to nie są fałsze bardzo śmiałe, skoro cały Paryż może oglądać że jest przeciwnie? I czy zachowuje umiarkowanie, kiedy szarpie cześć tych panien, których życie jest tak czyste i surowe i kiedy je nazywa zatwardziałemi dziewczynami, żyjącemi bez sakramentów, bez komunii, pannami głupiemi, pomylonemi Kalagankami[1], nieszczęśnicami i co się wam jeszcze sposoba, i kiedy na nie miota tyle oszczerstw, iż ściągnął na się potępienie nieboszczyka Arcybiskupa paryskiego; kiedy spotwarza kapłanów o nieskazitelnych obyczajach, mówiąc wręcz o nich (cz. 1, str. 22): Iż wprowadzają nowości do sakramentu spowiedzi aby zwabić niewinne dziewczęta; i popełniają tak ohydne zbrodnie, iż wstyd byłoby je przytoczyć? Czyż to nie jest nieznośne zuchwalstwo głosić tak czarne oszczerstwa nietylko bez dowodów, ale bez najmniejszego cienia prawdopodobieństwa? Nie będę się więcej rozwodził nad tym przedmiotem, zachowując go sobie na inny raz; mam bowiem do pomówienia z wami w tej materyi, a to co rzekłem, wystarcza aby ukazać jak bardzo grzeszycie wraz przeciw prawdzie i umiarkowaniu.

Ale może ktoś powie, iż nie grzeszycie bodaj przeciw

  1. T. zn. wyznawczyniami zasad X. Callaghana, Irlandczyka z rodu, doktora paryskiego fakultetu i proboszcza w Cour-Cheverny. Jezuici szczególnie stakowali tego Callaghana, sympatyzującego z jansenizmem.