Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i nie okazujący żadnej skłonności do odmiany zjawi się u spowiedzi mówiąc iż żałuje przeszłości oraz ma dobre zamiary na przyszłość, należy mu wierzyć na słowo, choćby było prawdopodobnem że te postanowienia pozostaną czczem słowem. I mimo że później brną z tem większą swawolą i wyuzdaniem w tych sanych błędach, trzeba im dać rozgrzeszenie, wedle mego zdania. Oto, przypuszczam, kładzie koniec wszystkim twoim wątpliwościom.
— Ale, mój Ojcze, rzekłem, uważam iż nakładasz wielkie brzemię na spowiedników, zniewalając ich do wierzenia wbrew oczywistym faktom.
— Nie rozumiesz, odparł: to tylko znaczy, iż są obowiązani tak postępować i rozgrzeszyć, jakgdyby uważali to postanowienie za stałe i niezłomne, mimo że w to nie wierzą w istocie. I to właśnie nasi Ojcowie Suarez i Filiucyusz tłómaczą w dalszych ustępach. Powiedziawszy bowiem, iż kapłan obowiązany jest wierzyć penitentowi na słowo, dodają, iż nie jest potrzebnem aby spowiednik miał przekonanie że penitent wypełni swoje postanowienie, ani nawet aby to uważał za prawdopodobne; wystarczy, jeżeli myśli iż w tej chwili penitent miał takie postanowienie w ogólności, choćby miał popaść w grzechy,