Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

który cierpi moje odwiedziny, a ja znów cierpię jego wywody, mimo iż z wielkim trudem; ale trzeba mi powściągać się, przerwałby bowiem swoje wynurzenia gdyby spostrzegł że mnie tak rażą; a wówczas nie mógłbym się wywiązać z obietnicy jaką ci dałem, iż zapoznam cię z zasadami ich moralności. Wierzaj mi, powinieneś mi poczytać za niejaką zasługę gwałt jaki sobie zadaję. Ciężko jest słuchać, jak ktoś obala całą moralność chrześcijańską zapomocą tak dzikich nauk, i nie móc mu otwarcie stawić czoła. Ale, ścierpiawszy tyle dla twego zadowolenia, sądzę iż na końcu wybuchnę dla własnej potrzeby, wówczas gdy już nie będzie miał mi nic do powiedzenia. Będę się trzymał wszelako ile zdołam: im bardziej bowiem milczę, tem więcej on mi powiada. Dowiedziałem się tyle ostatnim razem, iż trudno mi będzie wszystko powtórzyć. Ujrzysz, iż z sakiewką obszedł się równie lekko jak poprzednio z życiem[1]. Mimo bowiem iż osłania swoje maksymy, te które ci przytoczę służą jedynie na to, aby ośmielić przedajnych sędziów, lichwiarzy, bankrutów, opryszków, ladacznice i znachorów. Wszyscy oni zwolnieni są dość hojnie od zwrotu tego co zarabiają każdy w swojem rzemiośle. To właśnie wyłożył mi dobry Ojciec.

— Z początkiem naszej rozmowy, rzekł, podjąłem się wyłożyć ci przepisy naszych autorów dla ludzi wszelkiego stanu. Poznałeś już zasady tyczące beneficyatów,

  1. Wydanie z 1659 i nast.: „Ujrzysz zasady bardzo wygodne aby oszczędzić sobie restytucyi“.